Aktualności - Piłka nożna
Powrót do uśmiechu
- 05 lutego 2014

Po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej treningami z zespołem pierwszoligowego GKS Tychy do Rekordu powrócił Dawid Ogrocki.
Władze klubów nie porozumiały się w sprawie transferu i skrzydłowy Rekordu nadal będzie reprezentował biało-zielone barwy. Pobyt w tyskim klubie zaowocował jednak nowymi doświadczeniami, o które pytał Dawida Ogrockiego Jan Picheta:
– Pod jakimi względami GKS Tychy różni się od Rekordu Bielsko-Biała?
– GKS Tychy jest klubem profesjonalnym. Wszyscy, którzy przychodzą na trening, poświęcają się wyłącznie piłce nożnej. W Rekordzie łączymy obowiązki zawodowe z uprawianiem sportu. Zawodnicy przychodzą często zmęczeni po pracy, a mimo to wykonują wszystko na zajęciach z pasją i zaangażowaniem. W Tychach zajmują się tylko piłką i czasami piłkarzom brakuje na treningach… uśmiechu. W Rekordzie treningi dają na ogół chłopakom więcej radości niż w profesjonalnej piłce… Jeśli chodzi o organizację i warunki uprawiania sportu, to Rekord przebija GKS Tychy. Gdy byłem na zgrupowaniu w Rekordzie z zawodnikami GKS Tychy, na wszystkich chłopakach obiekt zrobił duże wrażenie. Powiedzieli, że taki obiekt mógłby należeć do klubu ekstraklasy.
– Jak wyglądają na tle trzecioligowego Rekordu zajęcia treningowe w klubie pierwszoligowym?
– Zajęcia w GKS Tychy były dłuższe. Trening mógł trwać nawet ponad trzy godziny, choć nie zawsze jednostki treningowe były intensywne. Trener Jan Żurek dozował intensywność stosownie do czasu pracy. Poza tym zajęcia były podobne do tych w Rekordzie, z tym że więcej czasu w pierwszej lidze poświęca się taktyce. Chodzi o przesuwanie drużyny, o wykonywanie każdego zadania z podniesioną głową, z naciskiem na to, co robi w danej chwili zespół. Dlatego zajęcia były wykonywane w czwórkach. Każdy zawodnik w czwórce musi pracować identycznie. Nie ma indywidualności w tej drużynie, liczy się tylko zespół. Dlatego pod względem wyszkolenia taktycznego tyszanie przewyższają „rekordzistów”. Miałem okazję zagrać w sparingu z Ruchem Chorzów. Powiem szczerze. W takim meczu widać było moje braki w ustawianiu się i przesuwaniu w defensywie. Motorycznie nie odstawałem od reszty chłopaków. Wydaje mi się, że pod tym względem wykonujemy bardzo dobrą pracę z trenerem Wojciechem Gumolą. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku. Na sparingu między GKS Tychy i Rekordem widać było, jak mała jest – poza taktyką – różnica w wyszkoleniu. Rekord nawet prowadził 1:0, a ja się przyczyniłem do jego porażki 1:2, zdobywając jednego z goli. Chłopaków z klubu pierwszoligowego może nieco tłumaczyć, że przebywali na zgrupowaniu, ale mimo to różnica pomiędzy drużynami z różnych klas rozgrywkowych powinna być bardziej widoczna. Tymczasem pod względem motorycznym i technicznym nie było jej widać.

– Z tego, co mówisz, wynika, że pierwszoligowcy nie przewyższają „rekordzistów” wyszkoleniem indywidualnym – panowaniem nad piłką, szybkością itd.…
– Tak jak mówiłem, przewyższać mogą tylko przygotowaniem taktycznym, któremu poświęca się na treningach dużo więcej czasu niż u nas. Pierwszoligowcy mają dogodne warunki do doskonalenia się. Koncentrują się tylko na zajęciach piłkarskich i mają więcej treningów. Nie skupiają się na innych obowiązkach. O końcowym wyniku takich konfrontacji mogą decydować właśnie tego rodzaju różnice.
– A jednak nie jesteś zawodnikiem tyskiego pierwszoligowca?
- Byłem tam przez dwa miesiące, poznałem się z chłopakami; sztab szkoleniowy też mnie poznał. Czułem się już częścią tej drużyny i liczyłem na to, że uda się podpisać kontrakt. Tak się jednak nie stało. Cóż, kluby po prostu nie porozumiały się. Parę dni temu miałem jeszcze głowę opuszczoną w dół, ale przyjąłem taki obrót sprawy. Teraz skupiam się już na pracy treningowej w Rekordzie, aby stać się jeszcze lepszym piłkarzem, udowodnić w rundzie wiosennej, że dobrze gram w piłkę. Będę się starał – jak dotąd – z całą pasją i zaangażowaniem, żeby moja gra przynosiła korzyść nie tylko mnie, ale całemu zespołowi.
– O co będziecie w nadchodzącym sezonie walczyć?
– Cele zweryfikuje boisko. Jeśli na przykład uda nam się wygrać pierwszy mecz z Nadwiślanem w Górze, na pewno poprzeczkę sobie podniesiemy. Nie ukrywam, że sportowcy powinni zawsze grać o najwyższe cele. Nie będziemy zadowalać się tylko i wyłącznie utrzymaniem w III lidze. W zeszłym roku los zesłał nam „baraże” i wywalczyliśmy awans. Może i w tym roku zdarzy się coś podobnego? Trzeba grać do końca, a co będzie w czerwcu? Z czego będziemy się cieszyć? Czas pokaże.
Rozmawiał Jan Picheta
foto:sportowasilesia.com
Komentarze:
następny mecz
| Towarzyski | ||
| 23.07.2014 r. godz. 18:00 | ||
![]() |
-:- |
![]() |
| Rekord Bielsko-B | Cukrownik Chybie | |













